7 września 2018

O tym, jak z jesienią, nadchodzą nowe nadzieje

Czujecie w powietrzu ten chłodny, przeszywający, złowieszczy powiew jesieni? Zauważyliście pewnie, że nawet słońce po tym intensywnym, letnim sezonie, zdaje się szukać odpoczynku? 

Ja to wszystko widzę i czuję. I czuję nutkę ekscytacji. Można odkurzyć cieplejsze ciuchy, a jestem zbieraczem i fanem wszelkich bluz; sandały już odłożone na półkę - do łask wracają dawno niewidziane trampki i długie jeansy. Obiecują nam jeszcze powrót upałów, ale nie oszukujmy się - naprawdę piękne i upalne lato już za nami. To lato pod względem pogody było wręcz legendarne...

Z ostatnim powiewem lata przysiadłam do rękodzieła, najpierw do chwostów. Nie wiadomo, ile potrwa ich 5 minut ;) Złapałam błękitne łezki z ceramiki i sznurki. I powstały dwie wersje - klasyczna z chwostami i mini, z maleńkimi kwiatami. Wersje na weekend i na tydzień roboczy. Wybrałam się do dużej hurtowni, uzupełniłam półfabrykaty pewnie na kolejny rok czy dwa... Uszyłam kilka par kolczyków, w końcu wykorzystałam bazy geometryczne... Zdobyłam też i wywalczyłam na aukcjach sporo przepięknych kamieni, na sam ich widok mam gęsią skórkę. Naprawdę, jest na czym pracować! 

Nie samymi koralikami żyje człowiek. Za moimi plecami, w przepastnej komodzie, czekają kartony z farbami i drewnem. Obok czeka stolik, który muszę pomalować i nieco odnowić, bo zniszczył go sezon grillowy ;) czeka skarbonka, czeka herbaciarka, czeka pudełko na biżuterię. 

Mało tego. Z dużym rozmachem chciałabym zacząć przygodę z kolejną techniką. Póki co czytam, oglądam filmy, przeglądam oferty sklepów... 

Mimo chłodu i ciemności, mimo coraz krótszego dnia, coraz więcej we mnie entuzjazmu, weny twórczej i pomysłów. Doba jest dla mnie za krótka, a ja - jak przez całe życie - nie umiem zdecydować, za co się zabrać. Więc wiecie, jak ten sezon się zaczyna - najpierw porządki ;D 

Dzisiaj bez zdjęć. Stolik do zdjęć wymaga renowacji ;) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz