Uszanowanko! :)
Przychodzi takie popołudnie, jak dziś, kiedy wyciągam karty pamięci z aparatów, podłączam dysk i telefon i okazuje się, że... Tak, jestem leniwcem.
Otóż, moi drodzy, odkopałam spore mega bajty zdjęć, które zrobiłam rok temu (!) na przełomie marca i kwietnia. Oczywiście, że moich prac. Kilkanaście folderów czekających na obróbkę i publikacje. Odwiedzając moje strony czy instagram, ktoś gotów był pomyśleć, że u mnie cisza, że twórcza nicość... Nie, to tylko prokrastynacja w pełni. A potem skleroza.
Dziś, przy piątku, pokażę Wam kilka bransoletek wykonanych na szydełku. Są to tzw. sznury szydełkowo-koralikowe. To jedna z tych technik, które bardzo wciągają, hipnotyzują... i bransoletki powstają seriami. Na oko, na dzień dzisiejszy, mam ich kilkadziesiąt.
Poniżej kolekcja wydziergana z nietypowych koralików. Ich fachowa nazwa to HEX, są to maleństwa o przekroju sześciokąta. Mają dość ostre krawędzie, więc nie da się z nimi pracować na dużych prędkościach ;) O kolorach chyba nie muszę nic mówić, wystarczy spojrzeć. Są wyjątkowe!
Moim wciąż niespełnionym marzeniem jest lariat, a więc sznur długości ponad półtora metra. Nie potrafię jednak zdecydować się na kolor, wzór, wykończenie... Na szczęście jestem cierpliwa ;)
Piątek wieczór.
Zasiadam do koralików, przeglądam kamienie. Mam w sobie potężną potrzebę stworzenia czegoś wyjątkowego. Biorę się za robotę!
I zostawiam tu odrobinę dobrej muzyki.
Dobrego weekendu :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz