Ciężki ten styczeń dla zwykłego śmiertelnika, oj ciężki. Poprzedni rok kończyłam z mocą, pod każdym względem, zwłaszcza twórczym. I miałam ogrom planów i projektów na początek roku. Tymczasem, nie wiedzieć czemu i skąd, przyszła wszechobecna niemoc. Myślę, że panoszy się tak już ok. 3 tygodnie, nie zanosi się na to, żeby sobie poszła. Złe tego strony są takie, że wiele kamieni, koralików leży i się kurzy, straciłam wizje wielu zaczętych prac, stoję w miejscu. Jeśli mogą być jakieś dobre, tak dla odmiany, konsekwencje niemocy - mam czas na książki, serial i sen. Ogrom snu... A teraz także okropne choróbsko.
Mam w pudełeczku sporo wisiorów, które skończyłam jakiś czas temu, ale jeszcze nie zdążyły zagościć na blogu. Dziś przedstawiam dwa wisiory z czarnym agatem i chyba trochę czarnym charakterem. Mam słabość do formy czarny + jeden kolor. Widać to doskonale poniżej. Zielony trafił w dobre ręce jako podarunek, niebieski wciąż znaleźć można w galeriach.
Cel na kolejne dni? Podnieść się z wyrka, zacząć nadrabiać te gromadzące się zaległości, także te tutaj, na pintereście czy instagramie. Wracam do gry ;)
Zarażona zostałam ostatnio dobrą muzyką. Taką trochę magiczną, bajkową. Z nietuzinkowymi tekstami i przepiękną barwą wokalistki. Polecam więc ten kawałek - https://www.youtube.com/watch?v=W00fB1SnWyw. A już w marcu sprawdzę, jak brzmią na żywo!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz