To już drugi sezon, gdy z entuzjazmem i szelestką w dłoni podążam trawnikami w poszukiwaniu dmuchawców. Grafiki czy tatuaże z nimi od dawna bardzo mi się podobały. Jeszcze w zeszłym roku udało mi się mały fragment tej ulotności zamknąć w fiolce. Trafiła w dobre ręce,
a wyglądała tak:
a wyglądała tak:
Tak, klasyczna buteleczka. W tym roku poszłam krok dalej. Trawniki wysłane żółtymi mniszkami z dnia na dzień zmieniały się, dmuchawców przybywało. Schwytałam pokaźną ilość. W związku z tym, fiolka w tym sezonie jest pokaźnej wielkości :) A do tego - para mniejszych, uroczych kolczyków. Wszystko w surowej, minimalistycznej oprawie. Tuż po weekendzie do znalezienia w galeriach.
Kończy się maj, nadchodzi ukochany czerwiec. Okno otwarte na oścież, nie zdejmuję słuchawek z uszu.
Powietrze pachnie latem. Czuję dziwny spokój. I w duszy uśmiecham się do siebie.
Powietrze pachnie latem. Czuję dziwny spokój. I w duszy uśmiecham się do siebie.
Ot ja. Mały, szczęśliwy człowieczek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz