18 stycznia 2017

z muzyką w tle

Kto śledzi stronę na fejsbuku wie, że ostatnio to tylko muzyka i muzyka. Taka faza. Każdy ma swój sposób na dobijającą zimę i to, co ona
z nami jawnie i bezkarnie wyprawia. Dlatego też oprócz innych, mniej aprobowanych społecznie sposobów na radzenie sobie z tą francą, polecam właśnie kojącą wszystkie bóle muzykę. 

Pochłaniam ją w każdej dostępnej postaci. Słuchanej, granej i śpiewanej. Co do tej ostatniej formy, mi osobiście przynosi to spokój, odwraca uwagę od innych kwestii, pozwala odpłynąć. Trzeba było nastu lat, bym przywykła do własnej twórczości i jej słuchania. Dzięki! ;* Odmienne zdanie ma reszta domowników. Niektórzy uważają, że powinnam szybciej opuścić łazienkę, bo to nie the voice of poland. Innym razem pytają, co temu kotu zrobiłam, że go tak zarzynam bezlitośnie... Tak czy inaczej zmierzamy do radosnej, spontanicznej
i niespodziewanej w ostatnim czasie twórczości w zakresie biżuterii. Jakakolwiek aktywność z mojej strony o tej porze roku jest niespodziewana. 

Nie ma co dopisywać historii. Kilka prostych ujęć. 



Rzemykowe, kolorowe bransoletki dla zdolnych dziewuszek. 



W tym wypadku wspieram się fotkami z Instagrama. Breloczek, pierwszy taki. Drewno, wypalarka, farby. Ombre w rąbkach stworzone wykałaczkami. Pracochłonne, ale osobiście bardzo mi się podoba uzyskany efekt. I jeszcze poniżej - wspomnienie wcześniejszych prac w tym temacie.







To co na koniec?
Kwintesencja muzyki w czystej postaci. 
Moja ulubiona wersja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz