4 sierpnia 2018

Larysa.

Można by rzecz - Lara. Krótko wówczas i na temat. Jednak nie tym razem. 

Ta dostojna, elegancka i wykwintna dama zasługuje na godne imię. Jakby nie patrzeć, o wybieraniu imion dla sówek powinien powstać oddzielny post, ale to może na za jakiś czas. 

Larysa to maleństwo, które powiększyło moją koralikową, sowią rodzinę. W dalszym ciągu w przeróżnych miejscach szukam kamieni, które mogłyby mi posłużyć do stworzenia kolejnych. Kamienie z karteczką "na sówki" mają swój osobny pojemnik, już całkiem spory. Teraz tylko kilogramy drobnicy, hektolitry herbaty, zapętlona playlista i mogę działać.
A nie, jeszcze emerytura. 

Bez zbędnych słów, proszę rzucić okiem.






P.S. Larysę już jakiś czas temu diabeł ogonem przykrył. Mimo, że wszystkie sówki trzymam w jednej szkatułce, ona postanowiła odlecieć. Wróci, jak tylko zapomnę, że gdzieś przepadła. Nagle przyjdzie oświecenie ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz