21 maja 2018

Stworzona, schowana i zapomniana.

Lana, bo o niej mowa, powiększyła kolekcję sówek już całkiem dawno temu. O dziwo, nie tylko ona, bo tych uroczych maleństw jest o wiele więcej. Stworzyłam, nadałam imiona, przeszły sesję zdjęciową i... No właśnie. Odłożyłam na kupkę, na której zebrała się już spora warstwa kurzu.  

Poznajcie Lanę. 

Stale rosnące doświadczenie przy koralikowych robótkach sprawiło, że to maleństwo powstało w jedno, przyjemne popołudnie. Za brzuszek posłużył kaboszon kocie oko, dziób to hematyt, zaś te wnikliwe ślipia - jadeit. Do obszycia użyłam drobnych koralików marianna i toho. Całości dopełnia krawatka i obszycie z filcu. 





Przeglądając dysk znalazłam całe mnóstwo prac, których "kariera" zakończyła się na sesji zdjęciowej, po czym wylądowały w pudełku i przykrył je kurz. Czas to zmienić. 

Wam też jest tak zimno? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz