2 lipca 2018

Spójrzcie na Lilkę.

Całkiem niedawno publikowałam post, w którym główną rolę grała ognistoczerwona Gretta. Do wesołej gromadki dołączyły dwie kolejne sówki. O ile pierwsze, jakie szyłam, były całkiem spore,  tak teraz działam na niewielkich kaboszonach i maleńkich toho 15o. Standardowo mogę obiecać, że będzie ich więcej. Trzy brzuszki już leżą obszyte ;) 

Ciekawostką jest, że prace te powstały w trakcie bardzo twórczego, poprzedniego weekendu. Owocami tej twórczości jest również 5 szydełkowych bransoletek. Tak, sypiałam regularnie, widziałam też mundialowe mecze. Nikt nie broni siedzieć przed telewizorem z szydełkiem albo całą tacą do dziergania... Przynajmniej nie zasnęłam przy oglądaniu wypocin tych kabareciarzy w biało-czerwonych strojach. 

Spora ilość nowych tworów i materiałów to wynik prezentu, jaki co roku robię sobie na urodziny - mega paka koralików
i wszystkiego, co może się przydać. Co prawda ta jedna przesyłka nie wystarczyła, bo rozochocona domówiłam kilka szpargałów jeszcze dwa razy, właśnie zbieram listę na kolejne zamówienie, ale zawsze to jakiś motywator ;) Kto choć chwilę poświęcił się swojej pasji wie, że zawsze mało, zawsze za mało i mamy akurat nie to, co nam właśnie po głowie chodzi. 

Z biegiem czasu zauważyłam, że z tego chaosu i chęci robienia wszystkiego na raz, stworzył się jakiś usystematyzowany schemat pracy. Ha, wiadomo, że to "tylko" pasja, ale jeśli może stać się sposobem na życie, a przynajmniej czymś, co sprawia wiele przyjemności i satysfakcji, to czemu w to nie zainwestować pod każdym możliwym względem? Też nie widzę przeciwwskazań. Skoro można dostosować pokój pod mini-pracownię, pozbywać się wszelkich gratów, żeby było miejsce na "wszystko-do-koralików-w-zasięgu-ręki", to można też pracować i doskonalić się w technikach, czytać, czytać... Ostatnio coraz więcej czytam o rękodziele, kamieniach, działalnościach... Kto wie, może któregoś dnia... ;) 

Koniec wywodów. Proszę spojrzeć na pierwszą z zapowiadanych sówek. Na imię jej Lilka. A na poniższym zdjęciu możecie dokładnie obejrzeć, jak drobne koraliki prezentują się w blasku słońca. 






I tak, Lilka do złudzenia może przypominać jedną z sówek, które już poleciały w świat. Tak, to była Aurora. Wprawione oko odnajdzie jednak tak wiele różnic, że lada chwila uznamy, że paniusie w ogóle nie są do siebie podobne ;D
Cóż począć, gdy kamień wpadnie w oko...

Nuta na wakacje - https://www.youtube.com/watch?v=QRxH-II0OsA
Chodzi za mną dzień w dzień.
Trzy takie głosy, że aż strach myśleć, co jeszcze mogliby stworzyć razem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz