19 października 2018

Coś bordowego.

Niezmiennie fascynuje mnie tegoroczny październik. Kilka razy dziennie wypowiadam zdania w stylu "Ale się pogoda trafiła", "Tak ciepłego roku to ja nie pamiętam" albo "No żeby się zaraz październik kończył, a ja w krótkim rękawku
i trampkach...". True story. 

Trochę mniej wrażeń przyniósł mi ostatni tydzień jeśli chodzi o koralikowanie, ale nic w przyrodzie nie ginie. Na brak pomysłów i zamówień narzekać nie mogę, terminy nie gonią, materiałów aż nadto.

A poniżej jedno z wykonanych ostatnio zamówień. Takie lubię najbardziej, gdzie nie ma narzuconej techniki, formy,
a wymaganie jest jedno - "Zrób mi bordowe kolczyki".

No to zrobiłam.





Para sutaszowych kolczyków, małe czarne koraliki Fire Polish i akrylowe kaboszony, do tego baza geometryczna
i ozdobne bigle. Znów prosto, a treściwie. 

Przede mną lista kolejnych robótek do wykonania. Za co się złapać, od czego zacząć?
Przydałaby się maszyna losująca ;)

https://www.youtube.com/watch?v=0put0_a--Ng

A tu nadal w duszy gra. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz