24 września 2015

dzień bez weny vs dzień z weną. Efekt? Ten sam.

Przyszedł taki dzień jak wczoraj, gdy wszystko, co ma się w głowie, za nic nie chce wyłonić się z kolejnych robótek... Kilka pomysłów, inspiracji jeszcze więcej, pod ręką wszystkie materiały, których potrzebuję, a jednak. Twórcza niemoc. Kolejne próby i prucie, raz za razem. Uciekam się do stałych form, które zawsze zdają egzamin w kryzysowych sytuacjach, jednak i to nie było w stanie pomóc. Na siłę próbuję wypuścić spod dłoni cokolwiek, byle nie mieć poczucia straconego dnia. I na próżno.

Dziś sytuacja nieco się zmieniła... Sporo obiecujących pomysłów, rysunków na paragonach i biletach, bo cały dzień poza domem. Mimo zmęczenia, nie ma mowy o spaniu. Siedzę przy biurku, przeglądam te "szkice", porządkuję pudełka, co chwilę łapię się za coś innego. Próba goni próbę, zaczynam kilka rzeczy na raz, zmieniam wizje, pruję i zaczynam od początku, jak w amoku...

Efekt obydwu takich dni będzie dokładnie taki sam. Pójdę spać ze świadomością czystego, uporządkowanego biurka i żadnej skończonej robótki.

Na dysku mam tysiące zdjęć swoich prac. Ostatnio nawet udało mi się zaprowadzić i tam pewien ład. Na takie dni, jak te, mam więc mnóstwo prac z archiwów. Seria na dziś - sznurkowe bransoletki.









Kilka z nich z pewnością można jeszcze znaleźć w galerii. Cała reszta znalazła już przyjazne im nadgarstki ;)
galeria, inspiracje i mój instagram - po prawej!

Zapraszam, illecebra.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz