26 września 2015

w królestwie sów.

Nie da się łatwo i szybko wytłumaczyć, skąd wzięła się moja miłość do sów. Do kotów zresztą też, ale w dobie internetu i .gif-ów, wszyscy kochają koty. Tak po prostu jest. Z potrzeby posiadania własnej gromadki sów powstały Eleonora, Aurora, Minerwa, Hedwiga i Amber. Dokładnie w tej kolejności. A będzie ich jeszcze więcej... Pozwólcie, że przedstawię:

Eleonora.
Powstała jako pierwsza, jest także największa z całej gromadki. Za brzuszek posłużył mi kryształ górski, za oczy jadeit. Praca nad nią, wliczając w to wieczne prucie i poprawki, trwała prawie tydzień. Warto było ;) to moja perełka w kolekcji. Powstała w styczniu i chyba dodała mi wiary w siebie, bo tuż po niej zaczęłam szyć kolejne prace. 



Aurora.
W sklepie z koralikami blisko uczelni znalazłam ten uroczy brzuszek. Do tego ponownie fasetowany jadeit w roli przenikliwych oczu. Aurora jest drobniejsza, delikatniejsza. Mocno się z nią związałam przy pracy. Zniknęła, gdy ledwie pojawiła się w galerii, ale wiem, że trafiła
w dobre ręce. 

 Minerwa.
Wybór imion dla tej gromadki to sprawa równie ważna jak ich tworzenie. Imię, w jakiś niewyjaśniony sposób musi mi współbrzmieć
z kolorem. I pasować do oczu sowy. Te mądre oczy z lawy zasłużyły na tak dumne imię. Brzuszek to howlit.


Hedwiga.
Tej pani nie trzeba nikomu przedstawiać. Już przy pierwszej wizji tego stada marzyła mi się właśnie ona. Wiedziałam, że musi być idealna, perfekcyjna. W takim pokoleniu wyrosłam ;) W roli głównej ponownie kryształ górski. Można powiedzieć, że jest to bliska krewna Minerwy, jednak w nieco łagodniejszej tonacji. 

Amber
Zainspirował mnie znaleziony na plaży spory kawałek bursztynu, największy, jaki udało mi się kiedykolwiek znaleźć. Nie są to moje kolory, dlatego też ostateczna wersja i mnie zaskoczyła. W miarę upływu czasu i nici, wyłoniła się taka właśnie sowa, w bardzo ciepłych odcieniach. Użyłam tutaj kaboszonu kocie oko oraz kuleczek jadeitu. 


W planach, już narysowane, są kolejne trzy sowy. Nie mam jeszcze dla nich imion, więc czeka mnie poważne i odpowiedzialne zadanie. Ostatnio zauważyłam, że w wielu sklepach, markach, masowo pojawiają się sowy. Nie dziwię się :) W lipcu miałam okazję pierwszy raz
w życiu spotkać się z sową sam na sam, głaskałam jej mięciutki brzuszek i trzymałam ją na ręce. Jej koralikowe odzwierciedlenie także pojawi się w tym królestwie. 

Kilka sów można znaleźć w artillo, koralikowe prace na pinterest. 
A na instagramie - to, co aktualnie robię. 

Zapraszam, illecebra.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz