21 października 2015

Dziś przedstawiam Erykę.

Większość prac, które do tej pory zrobiłam, było efektem siedzenia całymi dniami w koralikach, próbowania, prucia i poprawiania. Tak o, po prostu, sama dla siebie. Co jakiś czas trafiało się konkretne zamówienie, w zdecydowanej większości od bliskich. Całkiem niedawno po tygodniach koralikowania dla przyjemności i pięcia się w górę, trafiło mi się zamówienie wyjątkowe.
Sowa w szarościach... 


Kilka sów za mną, więc byłam pewna, że usiądę, dwa, góra trzy dni i będzie gotowa. Zeszło dwa i pół tygodnia! Kilka dni wypadło mi
z koralikowania z przyczyn niestety niezależnych. Okazało się, że poza muzyką w słuchawkach i koralikowym bałaganem na stole, jest też inne życie ;) Większość czasu minęła na próbach, błędach, poprawkach i ostatecznie jest i ona - Eryka.


Imię wpadło mi do głowy już na samym początku, gdy do szycia miałam przygotowaną zupełnie inną gamę kolorów (zdjęcie wyżej). Ta wizja okazała się jednak zgubna. Eryka musiała wyglądać nieco szykowniej, dlatego zdecydowałam się na dwa rodzaje koralików, które świetnie ze sobą współgrają. Ostateczną wersję, która ma już za sobą poranną sesję zdjęciową, szyłam 3 dni. Po raz pierwszy też spróbowałam nieco inaczej podejść do tematu sowiego brzuszka - podzieliłam go na trzy części. Efekt przypadł mi do gustu, przykleiłam już kilka kolejnych kaboszonów na dzisiejsze i kolejne popołudnia... Tyle imion mam do przydzielenia!

Oto ona.





Eryka długo u mnie nie zabawi. Dziś wyleguje się w objęciach obiektywu, już jutro wylatuje daleko, daleko... Ponad 600km drogi przed nią. Trafi w dobre ręce, do Mamy bliskiej mi osoby :) Niech się dobrze nosi!



Polecam wszystkie linki po prawej. 
I można mnie znaleźć na fejsbuku - Handmade jewelry and crafts by illecebra.

Zapraszam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz