8 lutego 2016

Fuksja, czyli jak przekonać się do różu.

Po każdej burzy wychodzi słońce, tak mówią. Po chłodniejszych dniach, w powietrzu czuć wiosnę, a nic tak nie dodaje skrzydeł jak kapka promieni zza chmur i przyjemny, ciepły powiew wiatru. Do tego polecam dobrą muzykę, słuchawki na uszy i długi spacer. 

Czuję się dziś jak ta stereotypowa baba, która nie ma co na siebie założyć, gdy spogląda w szafę, z której wysypują się ciuchy, buty
i torebki. Chciałam dziś zacząć nowy wisior, ale z tego co widzę, to w tych przepastnych pudełkach nie ma tego, czego bym chciała i czego potrzebuję. Otworzyłam zeszyt, robię listę potrzebnych rzeczy. Na dniach przejrzę oferty sklepów, później swoje rysunki i pomysły. I będę czekać na dostawy :)

Tymczasem przedstawiam kolejny z moich wisiorów. Całe życie wzdrygałam się na samą myśl o różu, w sumie nadal to robię. Okazuje się jednak, że róż w odcieniu fuksji straszy jakby mniej. I nawet mi się podoba! Masa perłowa obszyta szklaną drobnicą w hafcie koralikowym. Bardzo delikatny i subtelny wisior, lekki i elegancki. Dostępny w galeriach. A wygląda tak: 











Tak więc przyjdzie czas na nowe, może nie tak szybko jak sądziłam, ale przyjdzie. Na pewno pojawią się nowe sowy, już tęsknię za szyciem tych małych, pociesznych stworzonek. W pudełku zostały mi na tą chwilę tylko dwie, Eleonora i Hedwiga. I kilka wisiorów, dostępne w galeriach.

Polecam instagram! Dopieszczam ostatnio zdjęcia i wrzucam. Tradycyjnie, słucham dużo muzyki - https://www.youtube.com/watch?v=49-wNRvJwjk. I dużo się uśmiecham :) 
Polecam.

1 lutego 2016

Z czarnym charakterem.

Ciężki ten styczeń dla zwykłego śmiertelnika, oj ciężki. Poprzedni rok kończyłam z mocą, pod każdym względem, zwłaszcza twórczym. I miałam ogrom planów i projektów na początek roku. Tymczasem, nie wiedzieć czemu i skąd, przyszła wszechobecna niemoc. Myślę, że panoszy się tak już ok. 3 tygodnie, nie zanosi się na to, żeby sobie poszła. Złe tego strony są takie, że wiele kamieni, koralików leży i się kurzy, straciłam wizje wielu zaczętych prac, stoję w miejscu. Jeśli mogą być jakieś dobre, tak dla odmiany, konsekwencje niemocy - mam czas na książki, serial i sen. Ogrom snu... A teraz także okropne choróbsko. 

Mam w pudełeczku sporo wisiorów, które skończyłam jakiś czas temu, ale jeszcze nie zdążyły zagościć na blogu. Dziś przedstawiam dwa wisiory z czarnym agatem i chyba trochę czarnym charakterem. Mam słabość do formy czarny + jeden kolor. Widać to doskonale poniżej. Zielony trafił w dobre ręce jako podarunek, niebieski wciąż znaleźć można w galeriach. 








Cel na kolejne dni? Podnieść się z wyrka, zacząć nadrabiać te gromadzące się zaległości, także te tutaj, na pintereście czy instagramie. Wracam do gry ;)

Zarażona zostałam ostatnio dobrą muzyką. Taką trochę magiczną, bajkową. Z nietuzinkowymi tekstami i przepiękną barwą wokalistki. Polecam więc ten kawałek - https://www.youtube.com/watch?v=W00fB1SnWyw. A już w marcu sprawdzę, jak brzmią na żywo!