12 maja 2020

Zatęskniłam za drewnem i farbami... Spójrzcie sami! [dużo zdjęć]

Prowadzenie bloga, strony na fejsbuku czy profilu na instagramie wymaga niezwykłej systematyczności, kreatywności
i umiejętności zarządzania całym tym ustrojstwem - od porządku w swojej twórczości przez obróbki graficzne po budowanie zasięgów. Czy w związku z tym zdziwi kogoś fakt, że znalazłam gigabajty niepublikowanych zdjęć? Mnie to jakoś szczególnie nie zaskoczyło.

Dziś patrzę na zdjęcia szkatułek, świeczników, luster, lamp a nawet trampek - zdobionych w technice decoupage. Na próżno szukać dookoła jakichkolwiek materiałów do malowania i zdobienia. Podobno, jeśli chce się iść do przodu i sięgać po więcej, rozwijać się, trzeba z czegoś zrezygnować. W moim przypadku było to właśnie zamiłowanie do drewna. Rok temu oddałam wszystkie swoje prace na aukcje charytatywne. Zostały zdjęcia, kilka pędzli i farb w kartonie i mnóstwo wspomnień. Pamiętam ostatni egzamin na drugim roku studiów i dzień, w którym dostałam wynik. Malowałam do białego rana, aż zastał mnie świt... Jak w transie, kompletnie straciłam poczucie czasu. Szalona weno, gdzie jesteś dziś? Wena jest. Formy brak ;) 

Mimo, że od stworzenia tych prac minęło kilka lat, chętnie się nimi podzielę. Poniżej cała seria drobnych szkatułek. Gdybym miała powrócić do decoupage'u, podejrzewam, że wciąż dominowałyby motywy kwiatowe. Są niesamowicie wdzięczne, delikatne, a w odpowiedniej oprawie - bardzo kobiece. Zatęskniłam za tym... Może to jeszcze nie koniec tej owocnej współpracy, kto to wie... :)

 






 
 
 

4 maja 2020

...bo kwiat najlepiej prezentuje się w czerni.

..a przynajmniej tak mi się wydaje. Sami przyznajcie, że nie dość, że elegancja, szyk, to jeszcze kolorystyczna klasyka. Ale to też moja nowa faza. Możliwe, że przemawia przeze mnie kryzys wieku lekko pół średniego, ALE to złoto aż się prosi, żeby do czerni dołożyć.

Mogłabym tu opowiedzieć, jak długo koraliki SuperDuo (czarne i w dalszej pracy grafitowe) kurzyły się w pudełkach. Kompletując materiały, raz po raz dorzucałam sobie po paczuszce jakichś innych kształtów koralików, bo przecież na pewno się przydadzą, a jakie to będzie urozmaicenie! I tak leżały przeszło rok. Tak mi urozmaiciły ;)

Ale tak jak w poprzednim wpisie - nadeszła odpowiednia chwila na zajęcie się koronkowym projektem, tak przyszedł czas na SuperDuo. W dwóch odsłonach. Oczywiście, że pierwsza była czarna i skradła mi serce. Na fali zachwytu postanowiłam od razu zająć się drugą parą. Przez chwilę miałam wątpliwości co do koloru maleńkich koralików, ale ten kontrast od razu przypadł mi do gustu. Wzór zaczerpnięty z Pinterestu.

Nie ma co rozwijać się z tematem, zdjęcia wyjaśnią Wam wszystko! Wersja w czerni ze złotem.



Oraz wersja grafitowa... z nieokreślonym odcieniem ;)




Która z tych wersji kolorystycznych jest Waszym faworytem?

Po raz kolejny potwierdza się również pewna prawidłowość. Najlepiej, najprzyjemniej szyje się z Chopinem w słuchawkach.