To nie pierwsze kolczyki, jakie zdarzyło mi się uszyć. Gdy rozejrzę się po pudełeczkach to wiem też, że nie ostatnie. To efekt jednego z zimowych wieczorów, gdy ten delikatny, perłowy róż ceramicznych kaboszonów nagle wydał się tak przyjemny dla oka. A te matowe, przykuwające spojrzenie koraliki toho tak bardzo kusiły, żeby coś nabroić.
I co tu więcej opowiadać.
I co tu więcej opowiadać.
Proszę spojrzeć.
Wstępnie całość zamontowałam na sztyftach, z biegiem czasu jednak okazuje się, że to nie zawsze praktyczne rozwiązanie. Rozglądam się za eleganckimi i niedużymi biglami.
Zadziwiające, jak maleńkie i różowe rzeczy potrafią być urocze.
Podkład muzyczny pierwszych wiosennych dni poleca się w ten ciepły, piątkowy wieczór.