29 maja 2016

Chwytam ulotne.

To już drugi sezon, gdy z entuzjazmem i szelestką w dłoni podążam trawnikami w poszukiwaniu dmuchawców. Grafiki czy tatuaże z nimi od dawna bardzo mi się podobały. Jeszcze w zeszłym roku udało mi się mały fragment tej ulotności zamknąć w fiolce. Trafiła w dobre ręce,
a wyglądała tak: 


Tak, klasyczna buteleczka. W tym roku poszłam krok dalej. Trawniki wysłane żółtymi mniszkami z dnia na dzień zmieniały się, dmuchawców przybywało. Schwytałam pokaźną ilość. W związku z tym, fiolka w tym sezonie jest pokaźnej wielkości :) A do tego - para mniejszych, uroczych kolczyków. Wszystko w surowej, minimalistycznej oprawie. Tuż po weekendzie do znalezienia w galeriach. 









Kończy się maj, nadchodzi ukochany czerwiec. Okno otwarte na oścież, nie zdejmuję słuchawek z uszu.
Powietrze pachnie latem. Czuję dziwny spokój. I w duszy uśmiecham się do siebie. 
Ot ja. Mały, szczęśliwy człowieczek. 

18 maja 2016

Dama w szarości.

Całkiem niedawno do sowiej gromadki dołączyła Perła. Elegancka, szykowna paniusia z przeszywającym wzrokiem. W tym roku to dopiero druga sówka. Kilka sprułam w trakcie szycia, 3-4 obszyte brzuszki leżą i czekają na lepsze czasy... W twórczym amoku nie wiem, za co się złapać, wiele prac leży lekko nadgryzione. Tak, twórczy amok. Choć mama nazywa to słomianym zapałem. Nie zna się ;) 

Kaboszon to kocie oko. Wyjątkowe! Na zdjęciach prezentuje się pięknie. Oczy to fasetowany jadeit, a dziub - tradycyjnie hematyt. Niedługo na hematytowe oliwki dostanę kartę stałego klienta :D

Dodam tylko, że pochodzenie imienia tej pięknej damy jest aż nadto proste :]








W najbliższym czasie, pewnie przy weekendzie, pojawią się uzupełnienia w galeriach! :)
Trzymajcie się ciepło w te chłodne, paskudne dni!

7 maja 2016

...kto jest najpiękniejszy w świecie?

Przyjaźń to fajna sprawa. Brzmi jak klasyczny cytat z Paulo Coelho, mam tego świadomość. Najlepsza przyjaźń to taka, która powoduje
z jednej strony stłumiony chichot nad telefonem, gdy jedziesz pociągiem, uśmiech i poczucie, że wszystko jest dobrze, gdy rano widzisz sms "bobry paniusiu", wzruszenie, gdy otwierasz paczkę na święta i patrzysz na piernikową sowę i zjadłabyś, och, zjadłabyś ją, ale to przecież sowa...A z drugiej strony większą część roku dławi tęsknota, wspomnienia kilku dobrych chwil i nadzieja, że przecież to nie był ostatni raz. Oczywiście, że nie był.

Nie wiem, jak to się stało, że do tej pory nie dostała ode mnie jeszcze nic malowanego. Szybkie poszukiwania czegoś godnego, ciężki wybór - toaletka czy niciarka? Stawiam na pierwsze. Kolor aż nadto oczywisty, i jedziemy z robotą... 

Gładziutka, piękna, sosnowa toaletka potraktowana została królewską czernią i metaliczną, srebrną farbą. Chwalę, oj, chwalę sobie z nimi współpracę. Długo zeszło, trzeba było się kitrać - podobnie jak z tajną tubą i kompletem brans - ale oczywiście, że było warto. Teraz każdego ranka, gdy spogląda w lusterko, wie, kto jest najpiękniejszy w świecie. 








Szkoda, że urodziny są tylko raz w roku. Love U Miidori.

Weekend, jak zawsze, twórczy. Zaczęło się od porządków, powiesiłam nowiutkie lampiony w oknie, spisałam listę rzeczy do zrobienia... Uwielbiam soboty :) To będzie przepiękny dzień!

Czas zabrać się za listę!

3 maja 2016

Na zdrowie!

Odtajniania ciąg dalszy! Dziś na tapecie sosnowa, pleciona tuba na płynne szczęście ;) Malowanie zajęło mi dużo więcej czasu, niż się spodziewałam. Kosztowało mnie też dużo więcej pracy, niż zaplanowałam. Jednak dla takiego efektu - było warto!


Pierwszym sukcesem był fakt, że udało mi się dostać tak fajną i bardzo dobrej jakości rzecz do zdobienia. Większość pudełek na wino ma tradycyjny kształt, tuba od razu przykuła uwagę. Dlaczego więc nie spróbować? 



I pierwsze wątpliwości przyszły dosyć szybko, gdy najwięcej czasu zajmowało obklejanie taśmą malarską każdego fragmentu... A taśma nie zawsze ułatwiała pracę. Systemów malowania miałam kilka - rzędami, kolorami, piętrami. I tak po każdej rundzie przychodził czas na poprawki, bo to ręka drgnęła, pudełko się obsunęło i całe piętro z czarną draską... Gdyby ktoś się skusił na pracę z taką tubą - polecam ogrom cierpliwości :) Na moje oko uzyskane efekty warte są tego czasu i pracy. 

Wybór kolorów nieprzypadkowy. Tuba i zaprezentowane wcześniej bransoletki tworzą całość. Do wykończenia użyłam matowego lakieru. Wstępnie przymierzałam się do połysku, jednak po wypróbowaniu matowej opcji byłam nią zachwycona! No co będę gadać, sami spójrzcie.





Tuba jest na tyle duża, że nie narzuca konkretnego trunku. Przechowa każdy! :) 

Majówka w tym roku jest przepiękna. Pogoda dopisuje i pomaga przy pracy. Świecące prosto w oczy słońce szybko wyrywa z łóżka i sadza przy biurku już nawet po siódmej! Długi weekend okaże się bardzo owocny :) Dziś jeszcze mam zamiar uszyć małe co nieco.

Do odtajnienia został jeszcze jeden projekt, a później prace będą już pokazywane na bieżąco.
Korzystajcie z ciepła i wolnego. Wszystko, co dobre, szybko się kończy.
Tak samo jest pewnie z płynnym szczęściem przechowywanym w tej tubie :D