13 czerwca 2019

Kobiece, delikatne i zwiewne. Kolczyki w nieokreślonym kolorze.

Zadziwiające, jak wiele czasu, energii i weny twórczej towarzyszy mi w ostatnich tygodniach. Koszyk z rozpoczętymi lub rozrysowanymi  projektami pęka w szwach, a ja sukcesywnie dopracowuję parę za parą. Królują kolczyki i sutasz, bez dwóch zdań.

Wiele tygodni temu skończyłam idealnie czarny wisior, ale po dziś dzień mam nowe robótki, które bez kolejki wpychają się przed niego i lądują tutaj. W tym wpisie pokażę kolejne kolczyki. Nieskromnie przyznam, że jestem z nich bardzo zadowolona. Dobrze się szyło - bez pośpiechu, sznurki bardzo dobrze się układały i współpracowały ;) Efekt końcowy jest naprawdę zadowalający :) Coraz więcej par walczy o tytuł moich ulubionych.

Wyjątkowy jest ich kolor. Nie potrafię go jednoznacznie określić. Zależy też, jak pada światło. Udało mi się tym razem wykończyć kolczyki na tyle precyzyjnie, że szkiełka nie są zasłonięte. Biorąc pod uwagę, że w temacie sutaszu jestem samoukiem, od środka rozpiera mnie duma. Podobne uczucie towarzyszyło mi ostatnio, kiedy zajadałam się babeczkami z żurawiną i migdałami czy po raz pierwszy w życiu upiekłam chleb (cieplutki i chrupiący, om nom nom). Tego nie da się do niczego porównać :)

Ale, ale... Do brzegu. Przedstawiam delikatne, lekkie i zwiewne kolczyki, które urzekły moje serducho. Dodatkowym bonusem okazał się fakt, że mam idealnie pasujący do nich lakier do paznokci ;D 







W międzyczasie, korzystając z absolutnej wolności (każdemu polecam taki stan) załatwiam sporo spraw. W pewnym sensie, żeby nowe drzwi otworzyć, zamykam po kolei wszystkie stare. To też ciekawe uczucie :) Nie ma dnia, żebym się nudziła, albo na siłę szukała zajęcia. Dużo czytam, książki mnie cieszą, doniesienia prasowe niekoniecznie. Oglądam filmy, seriale - to w tle, do koralików. W kuchni próbuję nowych smaków, poszukuję typowo letnich potraw. I kupiłam już walizkę, pozostaje odliczać czas. 
Reasumując - jestem kwintesencją szczęśliwego człowieka :))

Pamiętam czasy, gdy wpisy pojawiały się raz na ruski rok, z weną bywało różnie, z systematycznością jeszcze gorzej. Dużo bym dała, by wszystko już zostało tak, jak jest. 

10 czerwca 2019

Sutaszowe kolczyki - w energetycznych kolorach

Pora wynurzyć się z uroczych, ale jednak szarości i podrzucić odrobinkę koloru. 

Nie przesadzę, jeśli powiem, że w kolejce do szycia czeka już 7-8 kolejnych par. Kolory dobrane już do kaboszonów i koralików. Do tego często geometryczne bazy w komplecie, które aż proszą się o współpracę przy sutaszu. Kiedyś sutasz był dla mnie równoznaczny z eleganckim outfitem, elegancką uroczystością... Dziś towarzyszy mi na co dzień, łączę go ze wszystkim, nawet z trampkami. No dobra, nie ze wszystkim - do dresów nie założę ;D

I te kolory, kolory... Ach, zachwycać się mogę i tylko dokupować szmaragdową zieleń, bordo, śliwkę i oczywiście czerń. Czarny sutasz to już zakup nie na metry, czarny w szpulkach :)

Spójrzcie. Dzisiaj szkiełka w bordowej oprawie, miodowe słoneczka z kwiatami i szmaragdowe koła.








Trwają wakacje. Pierwszy tydzień upłynął mi na pracy z farbami, gotowaniu i rewolucji w pokoju. Ciężko mi wyrokować, jak będzie z częstotliwością tworzenia, póki co zakładam, że codziennie, od rana do nocy, ile się da :) Oczywiście z przerwami na gotowanie. Właśnie tak dzielę teraz czas wolny. Kuchnia i biurko. A będzie jeszcze działka.

https://www.youtube.com/watch?v=nGJT0AJhhqw
I odrobinka czegoś ładnego.