Jako człowiek wiecznie niezdecydowany, w rękodziele mam kilka wiodących ścieżek. Przysparza to wielu dylematów, ale ma też swoje plusy - nigdy nie można się nudzić mając tyyyyle możliwych opcji zajęcia dłoni. To istny zawrót głowy, coraz więcej kartonów, mniej miejsca w pokoju i szczuplejszy portfel ;)
Był taki długi, piękny okres w tej radosnej twórczości, kiedy wydawało mi się, że już nic wspanialszego jak haft koralikowy, to mi się nie trafi. Godzinami przeglądałam prace na pintereście, głównie arcyzdolnych Rosjanek, zbierałam szufelką szczękę z podłogi. Był etap krosna, jak hipnoza. Był ścieg peyote i brick stitch i ogrom prób, nauka na błędach, prucie i zaczynanie od początku... Przyszedł sutasz. I zawładnął moją wyobraźnią.
Od zawsze podkreślałam, jak odprężające i relaksujące jest rękodzieło. Rączki pracują, obok jakiś film, czasami serial, wielki kubek herbaty i można niechcący przyrosnąć do fotela. A jak jeszcze najdzie taka niesamowita wena, ta chęć stworzenia czegoś i najlepiej zrobienia kilku rzeczy na raz... To świat przestaje istnieć.
Oto efekty pracy w transie. Siadłam, uszyłam, założyłam na uszy i aaaach.
W roli głównej łezki ceramiki i druzy agatu, koraliki fire polish oraz sznurki sutasz. Wykończone i obszyte skórką, bigle łezki posrebrzane - dobrze trzymają fason.
Warto wspomnieć, że przy szyciu tej pary korzystałam z tutorialu Githagoart, w którym krok po kroku wyjaśnia, jak szyć, jak łączyć sznurki i przede wszystkim jak wykończyć takie cuda. Bardzo pomocne i jeśli ktoś ma ochotę spróbować sutaszu, polecam Jej tutoriale!
To jedne z moich pierwszych sutaszowych prac, więc wszelką konstruktywną krytykę biorę na klatę. Przydałaby się nawet, co by ewentualnych błędów latami później nie powielać...
I co ważne, w końcu robię biżu dla siebie.
To naprawdę coś nowego.
I zaczyna przysparzać kolejnych trosk - miejsce na biżu się kończy :D
... a dzisiaj zaczynam kolejny, szalony weekend przy biurku.
Oto efekty pracy w transie. Siadłam, uszyłam, założyłam na uszy i aaaach.
W roli głównej łezki ceramiki i druzy agatu, koraliki fire polish oraz sznurki sutasz. Wykończone i obszyte skórką, bigle łezki posrebrzane - dobrze trzymają fason.
Warto wspomnieć, że przy szyciu tej pary korzystałam z tutorialu Githagoart, w którym krok po kroku wyjaśnia, jak szyć, jak łączyć sznurki i przede wszystkim jak wykończyć takie cuda. Bardzo pomocne i jeśli ktoś ma ochotę spróbować sutaszu, polecam Jej tutoriale!
To jedne z moich pierwszych sutaszowych prac, więc wszelką konstruktywną krytykę biorę na klatę. Przydałaby się nawet, co by ewentualnych błędów latami później nie powielać...
I co ważne, w końcu robię biżu dla siebie.
To naprawdę coś nowego.
I zaczyna przysparzać kolejnych trosk - miejsce na biżu się kończy :D
... a dzisiaj zaczynam kolejny, szalony weekend przy biurku.