20 kwietnia 2020

Wiosenna porcja kolczyków.

Kiedy jesienne wieczory nieubłaganie stawały się coraz krótsze, a zakupy i spacery planowaliśmy w tych "okienkach", gdy deszcz akurat miał przerwę, w naszych marzeniach widniała wiosna. Wiosna pełna świeżej energii, ciepłych podmuchów wiatru i promieni słońca, które jeszcze nie są w stanie nas ogrzać, ale potrafią zasiać błysk w oku i sprawić, że jest lepiej. 

I te dni nadeszły. Po tygodniach wietrznej chłosty, przemokniętych ubrań i wiecznie zapaćkanych okularów... Można zaczerpnąć ciepłego powietrza, skitrać w szafie jesienną kurtkę i wsunąć na nos ciemne szkła. 

Co prawda daleko mi do stwierdzeń typu "nowy rok, nowa ja" albo "nowe początki na wiosnę". Nie dla mnie takie zabawy, zbyt komfortowo mi z moją mentalnością leniwca. Ciężko jednak nie cieszyć się tym błękitem nieba
i powstrzymać się przed stworzeniem czegoś nowego, wyjątkowego, właśnie na wiosnę. 

 Poniżej dwie pary takich skarbów do szkatułki.

Seledynowe kule oplecione drobnymi koralikami z dodatkiem chwostów z wyplecionymi opaskami.




Drobne, akrylowe różyczki zwieńczają oplecioną drobnymi koralikami ceramiczną łezkę.
Tak, pojawiły się tutaj takie kolczyki, jednak z uwagi na małą wadę, która "wyszła w praniu", przerobiłam je i stały się bardziej funkcjonalne. Całe życie człowiek się uczy ;)




Kolczyki są drobne i subtelne.
Tak bardzo spodobała mi się ta zielono-seledynowa para, że już pracuję nad kolejną w tej technice,
w nieco żywszych kolorach :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz